sobota, 12 września 2015

Sny Bumeranga

Ten starszawy, ciemnoumaszczony pies-wilk, kiedy w koncu pozwalal sie zaprowadzic do domu, zmienial sie w spokojnego, cichego zwierzaka domowego. Po zabiegach higieniczno-pielegnacyjnych Starszej Pani po prostu kladl sie spac.

Za kazdym razem przypominalo to rytual. Najpierw pies krazyl wokol swojego legowiska, potem grzebal przednia lapa, drapal w posadzke, po czym przywykla do ciszy Starsza Pani slyszala przeciagle mruczenie i westchnienie. Niczym pluszowy mis z pozytywka w serduszku, Bumerang zasypial.

Czasem az Starszej Pani przykrzyla sie ta cisza, kiedy Bumerang nie przybiegal i nie zagladal jej w talerz (nie wiedziec czemu szczegolnie lubil ciasteczka wszelkich odmian), nie lasil sie, aby go popiescic albo podrapac po brzuchu. Na dobrych kilka godzin przepadal w swoim swiecie i nawet wejscie listonosza z emerytura czy odwiedziny kolezanek Starszej Pani nie przerywaly tej psiej komy. Czasem tylko wyraznie cos mu sie snilo i wtedy przewracal oczyma, drgaly mu lapy i popiskiwal cicho.

Tego dnia jednak Starsza Pani sie zaniepokoila. Pies lezal za jej fotelem, ukryty za firanka i wyraznie drapal lapami o posadzke. W koncu zaczal wyc, a jego cialo dostalo konwulsji i wydawalo sie, ze albo pies sie o cos uderzyl, albo cos go boli. Kobieta poderwala sie ze swojego fotela i szybko znalazla sie przy ciele psa.
- Bumerang! Obudz sie! - szturchala lekko psie lapy.
Pies jak nie odskoczyl od niej w przestrachu. Na szczescie nie bylo po drodze zadnych wystajacych kantow ani przedmiotow, o ktore mogl zawadzic.
Starsza Pani przestraszyla sie reakcji psa i wstala z kleczek.
- No co, nie poznajesz mnie ? - Juz miala odejsc, kiedy pies odzyskal swiadomosc.
Wtedy przylgnal do niej i zaczal pieczolowicie lizac zaglebienie jej dloni.
- No juz dosc piesku, dosc. Co ci sie snilo?! - staruszka oparla sie o porecz kanapy. Ale nie przestawala glaskac lba Bumeranga.

W koncu pies poszedl za Starsza Pania do kuchni. Staruszka miala tam ukryte smakolyki. Siegnela po zawijane, dwukolorowe miesne przekaski, ktore pomagaly starszym psom utrzymac zdrowe uzebienie. Pies jednak wcale nie chcial ich tknac. Patrzyl tylko na staruszke i za wszelka cene chcial lizac jej dlon. W koncu Starsza Pani dala za wygrana. Wrocila do salonu i swojej przerwanej lektury. A kiedy usiadla, pies spoczal u jej boku, spogladajac co chwila, czy ona na pewno jest przy nim.
-Jak dobrze, ze to byl tylko sen - powtarzala Staruszka, usmiechajac sie do Bumeranga.