sobota, 24 listopada 2012

Bumerang i choroba

Nikt nie wiedział, co jest temu psu. Bumerang potrafił nie jeść przez dwa dni, a potem rzucał się na miskę, jakby miała w sobie najprzedniejsze smakołyki. Starsza Pani dziwiła się, że pies w ciągu 5 minut po prostu zmiata zawartość swojego talerza z kiszką drobiową, rozdrobnioną bułką czy mięsem kurczaka. I ze chce więcej.

Potem zwykł długo odpoczywać. Starsza Pani mawiała:

- I co teraz? Znów przez dwa dni nie będziesz jadł? A kto wymiotuje na spacerze, że aż ludzie się oglądaja? Komu burczy w brzuchu całe noce? - droczyła się z nim.

Pies zdawał się patrzeć na starszą panią, jakby chciał powiedzieć, że nie czuje się dobrze, ale już tak jest...Czasem jęczał przez sen, czasem zrywał się i dobiegał do starszej pani. Tym razem jego oczy mowiły: spacer, potrzebuję natychmiast wyjść!

Starsza Pani chcąc nie chcąc ruszała z psem wokół osiedla. Bumerang zaczynał wtedy nie od obwąchiwania drzew, ale od jedzenia trawy. Każde źdźbło mogło przeczyścić ściśnięty żołądek. Czasem wyrywał się ze smyczy do zbutwiałych liści albo liści jałowca rosnącego nieopodal domu starszej pani. Potem już tylko siadał, prowokując wymioty. Jego pysk wydawał się wtedy starszy, siwe wąsy poruszały się rytmicznie wraz ze skurczami żołądka. Czasem aż pies zamykał oczy...

Znajomy weterynarz badał psa. Ale ani USG, ani ogólne badanie psiej krwi nie wykazywaly nieprawidłowości. Żołądek - w porządku. Jelita - w porządku. Wątroba - w najlepszej kondycji. Jelito grube też w normie. Krew zdrowego psa. Młody, lekko zgarbiony mężczyzna wzruszył ramionami: on tak ma po schronisku. Wtedy zapewne długo nie jadł, a jak jadał, rzucał się na jedzenie. To nawyk. Te psy nie jedzą, dopóki nie przyjdzie do nich ktoś, kto je wyprowadzi na spacer. Potem, z przejedzenia, jelita odmawiają posłuszeństwa a żołądek przypomina balon, który trzeba wyczyścić. Bumerang musi jeść mniejsze porcje, a częściej. A jak nie zechce...niech je, jak chce - lekarz głaskał psa po głowinie.

Bumerang więc co drugi dzień jadł trawę, wymiotował, a potem rzucał się na jedzenie z pasją szczeniaka. I w mgnieniu oka wracal do kondycji wąchacza drzew, kokieteryjnego Casanovy i psa z niespożytą energią.

poniedziałek, 5 listopada 2012

Bumerang i zapach

- Tak piesku, tak - starsza Pani głaskała swoją spracowaną ręką głowę psiska. - Twoja Pani w świecie, nie odzywa sie. A mi lat tylko przybywa - mówiła do głowy, którą Bumerang złożył na jej kolanach. - Pieszczot Ci sie zachciało. Ale wiesz, musisz to czuć, bo się tak tutaj rozłożyłes, że ona przyjdzie. Tak, przyjdzie. Ile to już miesięcy... - wzdycha starsza Pani. A teraz sio, bo mi pobrudzisz spódnicę - machnęła ręką i Bumerang cofnął się pod okno, a w końcu zatoczył koło, trochę pomruczal i legł na swoim ulubionym miejscu, zaraz obok kaloryfera.

Hałas pod drzwiami budzi starego huskye’go. Ale nie wstaje, kiedy w pokoju ktoś się pojawia. Może to być listonosz z emeryturą, nowa lokatorka starszej Pani albo jakiś domokrążca nakłaniający do kupna swoich produktów.
Starsza Pani wie, że do tego psa dociera niewiele dzwieków. Dlatego woła i klaszcze w dlonie:
-Bumek, Pani wróciła, Bumek!!!

Pies jakby ożywa. Wstaje powoli, przeciąga się i otrząsa z letargu. Jego oczy zmieniają wyraz, ogon unosi sie do góry i cielsko psa wprost kładzie się u stóp nowo przybyłej. Nareszcie czuje, rozpoznaje, jak wiele miesiecy dom był bez tego zapachu.

Bumerang kładzie sie nieopodal Pani na dywanie, podając łapę, jakby Pani zniknęła tylko na chwilę. Jest w nim lęk, żeby nie zostać porzuconym, bo kiedy tylko Pani sie oddala, natychmiast wstaje, napiera na jej dłonie, aby go głaskać, pieścić i być przy nim. Dociera za nią nawet do łazienki. A kiedy Pani z trudem zamyka drzwi, Bumerang waruje, spogladąjac na jej stopy. Jeśli sie ruszą, zrobią choć jeden krok, pies natychmiast im wtóruje, łapa przy łapie. Nie daje za wygraną. Nareszcie odnalazł swój ukochany zapach.