poniedziałek, 5 listopada 2012

Bumerang i zapach

- Tak piesku, tak - starsza Pani głaskała swoją spracowaną ręką głowę psiska. - Twoja Pani w świecie, nie odzywa sie. A mi lat tylko przybywa - mówiła do głowy, którą Bumerang złożył na jej kolanach. - Pieszczot Ci sie zachciało. Ale wiesz, musisz to czuć, bo się tak tutaj rozłożyłes, że ona przyjdzie. Tak, przyjdzie. Ile to już miesięcy... - wzdycha starsza Pani. A teraz sio, bo mi pobrudzisz spódnicę - machnęła ręką i Bumerang cofnął się pod okno, a w końcu zatoczył koło, trochę pomruczal i legł na swoim ulubionym miejscu, zaraz obok kaloryfera.

Hałas pod drzwiami budzi starego huskye’go. Ale nie wstaje, kiedy w pokoju ktoś się pojawia. Może to być listonosz z emeryturą, nowa lokatorka starszej Pani albo jakiś domokrążca nakłaniający do kupna swoich produktów.
Starsza Pani wie, że do tego psa dociera niewiele dzwieków. Dlatego woła i klaszcze w dlonie:
-Bumek, Pani wróciła, Bumek!!!

Pies jakby ożywa. Wstaje powoli, przeciąga się i otrząsa z letargu. Jego oczy zmieniają wyraz, ogon unosi sie do góry i cielsko psa wprost kładzie się u stóp nowo przybyłej. Nareszcie czuje, rozpoznaje, jak wiele miesiecy dom był bez tego zapachu.

Bumerang kładzie sie nieopodal Pani na dywanie, podając łapę, jakby Pani zniknęła tylko na chwilę. Jest w nim lęk, żeby nie zostać porzuconym, bo kiedy tylko Pani sie oddala, natychmiast wstaje, napiera na jej dłonie, aby go głaskać, pieścić i być przy nim. Dociera za nią nawet do łazienki. A kiedy Pani z trudem zamyka drzwi, Bumerang waruje, spogladąjac na jej stopy. Jeśli sie ruszą, zrobią choć jeden krok, pies natychmiast im wtóruje, łapa przy łapie. Nie daje za wygraną. Nareszcie odnalazł swój ukochany zapach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz