niedziela, 3 maja 2015

Bumerang i sekretne miejsca

Bumerang zadomowil sie w mieszkaniu Starszej Pani. Poznal wszystkie zakamarki dwoch malych pomieszczen, zaznaczyl swoje ulubione legowiska garsciami klakow. Te puszyste platy unosily sie zreszta wszedzie, doprowadzajac Starsza Pani do pasji:

- Ile mozna sprzatac! Co dwa dni szoruje dywany szmata, a i tak jego siersc wychodzi klebami. Co to za praca - mawiala i wymachiwala przed Bumerangiem scierka.

Pies nic sobie z tego nie robil. Tak jak wybral sobie miejsce za fotelem na swoje legowisko nocne, tak kladl sie tam kazdego dnia o tej samej porze,  mruczac przeciagle.

Inne jego legowisko bylo przed telewizorem, wzdluz kanapy Starszej Pani, o dwa susy od balkonu. Dawalo mu dostep do swiezego powietrza, kiedy na balkonie bylo zimno, a w lecie orzezwialo przyjemna bryza. Tam pies skradal sie w srodku nocy, czasem nawet otwieral sobie lapa drzwi balkonowe i spal na zewnatrz do samego rana. 

W drugim pokoju, kiedy jeszcze jego Pani byla z nim, upatrzyl sobie miejsce pod stolem. I tam towarzyszyl swojej wlascicielce w ciagu dnia. Kiedy zas ta wyjechala, przestal zagladac do drugiego, wagonowatego pomieszczenia. Starsza Pani zamknela wiec drzwi i otwierala je tylko na specjalne okazje. A pies wybral nowe miejsce - podloge kuchni. Przyjemnie zimna, oblozona linoleum. Wygladal w tej mikro-przestrzeni jak pan na wlosciach, lezal bowiem zupelnie na srodku pomieszczenia. To naturalnie przeszkadzalo Starszej Pani:

- Przesun sie, bo babka gotuje - mawiala, machajac swoja prawica, co psa ruszalo o tyle, ze ustepowal miejsca i...wracal nieopodal. - Nie tu, nie tu, do przedpokoju - komenderowala Starsza Pani.

Chcac nie chcac Bumerang odchodzil, lapiac zapachy gotowanego miesa i ukladal sie w przedpokoju. Mial jednak na oku przygotowania do obiadu, a nuz Starsza Pani podrzuci jakas kosc albo kawalek miesa. Patrzyl swoimi skosnymi, bursztynowymi oczyma na wciaz wprawne rece Starszej Pani i byl gotowy do szybkiej reakcji. - Chlup - w podskokach chwytal rzucany kawalek i uciekal z nim do swojej stolowki, chowajac sie przed Starsza Pania. Miescila sie ona u wejscia do pokoju dziennego, na malym, welnianym dywaniku. Starsza Pani z poczatku przeganiala go ze "stolowki", ale potem dala za wygrana.

- No pochrup sobie - mawiala z sympatia, a potem przychodzila sprawdzic, w jakim stanie Bumerang pozostawil stolowke. I znow w ruch szla nieodzowna, szara scierka. I znow Starsza Pani narzekala na brudne dywany, usmiechajac sie do ladaca.
Co jak co, Bumerang i jej skradl serce. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz