środa, 5 sierpnia 2015

Bumerang i troska Starszej Pani

Starsza Pani nie dowierzala. Termometr wskazywal 35 stopni. Wyszla na balkon, aby sprawdzic kierunek wiatru.
- Bumek, musimy przeczekac. - dotknela metalowej krawedzi balkonu i natychmiast wycofala reke z niemalym zdziwieniem.

Wrocila do swojej przerwanej krzyzowki, ale Bumerang nie dawal jej spokoju. Mial swoja pore wyjscia na spacer i nic nie moglo mu jej zaburzyc. Ten pies byl po prostu wyposazony w wewnetrzna busole, ktora bezblednie prowadzila go w meandrach czasu i przestrzeni. Podal Starszej Pani lape. Starsza Pani rzucila zdawkowe:
- Za goraco, i pochylona nad krzyzowka, z niedolaczna lupa w dloni, wpisywala kolejne brakujace litery do podanych hasel.

Bumerang sie niecierpliwil. Podawal druga lape. Starsza Pani uparla sie nie zauwazac psiej obecnosci. Powtarzala wciaz, ze jest goraco i tyle.
Pies zaczal wiec biegac w te i z powrotem i szczekac. To poderwalo Starsza Pania na dobre. Przygotowala wiec kubelek z woda, zalozyla obroze i smycz i ostroznie zeszli z Bumerangiem na zewnatrz.

Kiedy przechodzi sie przez podworka waskimi chodnikami, nie odczuwa sie skwaru odkrytych przestrzeni. Trotuary otoczone sa wierzbami i miniaturowymi sosnami, a przesmyk miedzy jednym, a drugim blokiem jest niewielki i przebiega w zasadzie przez ok. kilometr w cieniu. Ale zeby dostac sie do parku - ulubionego miejsca popoludniowego spaceru Bumeranga, trzeba przemierzyc 500 m chodnika w pelnym sloncu. Bumerang wiec z poczatku ciagnal klusem przez rozpalone plyty, ale kazdy dotyk poduszek o kamienie byl jak spacer po rozgrzanej brytfannie.

- A nie mowilam? Chodz piesku, musimy sie ukryc - Starsza Pani znalazla na trasie duzy krzew w trawie. Bumerang skakal z lapy na lape, skomlac z cicha. Starsza Pani polewala lapy woda i zraszala srebrzysty pysk zwierzecia. I tak co kilka metrow zatrzymywali sie w trawie, zeby w koncu dotrzec do przejscia dla pieszych.

Zapach mieknacego asfaltu byl nie do zniesienia. Pies puscil sie przodem, byle tylko dotrzec do traw. Starsza Pani, niemal biegnac, wylewala nieopatrznie wode z kubelka. W trawach byli bezpieczni - kilka susow i Bumerang szusowal po zagajniku i zapomnial o udrece. Starsza Pani patrzyla na psisko z luboscia, deliberujac:
- A moze trzeba Ci kupic buciki, zeby juz Cie nie pieklo? Tylko Ty nie lubisz niczego, co jest Ci narzucone. Jakzes prostestowal i plakal, jak zakladalysmy Ci szelki. I zakup na marne. Taki z Ciebie wolnosciowy pies.

Bumeranga juz nie bylo. Caly stal sie swoim instynktem i ciagnal w strone niewielkiej, legowej doliny, gdzie zwykle po deszczach pozostawalo bloto. Alez lubil w nim odpoczywac! Teraz tez nie przepuscil okazji, zeby sie w nim zanurzyc. Ku udrece Starszej Pani i jej dywanow. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz